Wiem, ze obiecywałam Wam, że co tydzień będę wrzucać pomysł na spędzenie czasu we dwoje. Nie sądziłam jednak, że będę tak nierozgarnięta, ze przypomnę sobie o tym dopiero po walentynkach. Oczywiście mam usprawiedliwienie, już tak miesiąc wcześniej zaczęłam robić swój pierwszy szalik na drutach (dla Męża na 14. lutego). Nie chciałam nic tu pisać, bo nie byłoby niespodziewanki ;)
Trochę pochwalę się, że oprócz szalika mój Luby dostał również walentynkę. Może nie miała kształtu serca, ale jej kształty sądzę, że dłużej zapadają w męskiej pamięci..
W którymś z następnych postów postaram się wrzucić zdjęcia/e.
Wracając do małżeńskiej rzeczywistości to wspomnę, że mieliśmy trochę wolnego od pracy, w tym samym czasie, więc udało nam się wykorzystać ten parę dni pozytywnie. Niestety nigdzie dalej się nie wybraliśmy, ale dawno nie spędziliśmy tyle czasu wspólnie. Ja w takich sytuacjach się nakręcam i ciągle mi mało. Za to On pokazał jak można się trochę przesycić. W momencie, gdy potrzebowałam trochę czułości (w ostatnich dwóch godzinach), to akurat wstrzeliłam się w chwilę, w której był mocno zajęty. Ciężko było mi skutecznie go sprowokować do skupienia na mnie uwagi i sądzę, że robiłam to dość apodyktycznie. Jednym ze sposobów, które mogłabym wówczas zrealizować było zapewne rozebranie się i stanięcie obok nago, wówczas należałoby się łasić;). Wtedy nie myslałam jak to zrobić by było dobrze;). Może macie jeszcze jakieś proste sposoby, które niezauważalnie doprowadzają do realizacji Waszego celu, którym jest: "pozajmuj się trochę mną"?
Ćwiczymy ostatnio razem. Parę razy kiedyś próbowałam go sprowokować do tych ćwiczeń, ale był twardy. Teraz sam wyszedł z propozycją, a to już jest coś :D. Te tajemnicze ćwiczenia to aerobiczna "6" Weidera. Część z was zapewne zna, dla pozostałych polecam znaleźć na internecie wytyczne, które pozwolą na zaczęcie. Realizacja jest bardzo uciążliwa. Wiem, bo miałam już parę podejść. Przed wiosną warto się postarać o płaski brzuch;)
Tak na koniec obiecuje poprawić się z postami i zacząć robić to regularniej. Wiem, że mnie czytacie Wstydziochy, tylko ciężko Wam jakoś skrobnąć coś miłego lub miłego inaczej ;)
Liczę, że i u Was układa się coraz lepiej. W końcu bycie z kimś, kto właściwie był do pewnego momentu całkiem obcy to odważne przedsięwzięcie i trzeba więcej wytrwałości i samozaparcia niż zrealizowania 42 ćwiczeń na płaski brzuch.
Przyjemnego wieczoru, ja być może dziś skoczę bez Niego na nockę filmową;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz