czwartek, 7 lutego 2013

Nie chudo :)



Od rana mam osobisty i bardzo przyjemny kontakt z wyrobami pączkowymi. Pierwszy dostałam od koleżanki z pracy, a kolejne jem nie myśląc o konsekwencjach w postaci odłożonych centymetrów w najbardziej niefortunnych częściach mojego ciała. Jest mi już za słodko, ale jakby tak zjeść jeszcze jeden... Złe myśli zatruwają mój umysł. Dziś w sumie nie wypada walczyć zbyt mocno z pokusami. Nie będę się przecież wyłamywała.
Od jutra zacznę spalać, albo… lżej się ubierać. Im więcej tłuszczyku, tym lepiej zimową porą. Tylko w sumie już jesteśmy na półmetku mrozów. Teraz się spasę, a potem trzeba będzie się rozbierać i… nie dam rady już ubrać ciuchów z poprzedniego sezonu :/ Tak źle i tak nie najlepiej.
W moim przekonaniu najlepszym rozwiązaniem jest: dbać o siebie, ale nie przejmować się zanadto drobiazgami!

Dziś jednak moja dbałość realizuje potrzeby tylko i wyłącznie podniebienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz